Przebudzenie wrocławskiej kuchni – nowe menu w Barbarze
Ktoś, kto od podszewki zna zakamarki Wrocławia na pewno skojarzy kultowy lokal Barbara, który po wielu latach wrócił na kulinarną mapę miasta. W ostatnich dniach restauracja wprowadziła nowe menu oparte na regionalnej kuchni. Mieliśmy okazje przedpremierowo zatopić ząbki w pysznych potrawach. Wraz wrocławskimi blogerami kulinarnymi uczestniczyliśmy w kolacji degustacyjnej. Co jedliśmy i piliśmy? Tego dowiecie się z naszej relacji.
Lokal Barbara zlokalizowany jest na urokliwej ulicy Świdnickiej w samym sercu Wrocławia. Dawniej mieścił się w tym miejscy kultowy bar mleczny, na którym wychowało się zapewne rzesza wrocławian i wrocławianek. Po wielu latach legenda Barbary zaświeciła ponownie, a to ze względu na odbywające się w tym roku obchody Europejskiej Stolicy Kultury, lecz nie, jako bar, ale jako miejsce łączące w sobie restauracje, punkt informacyjny dot. ESK i miejsce, w którym odbywa się wiele ciekawych wydarzeń i imprez.
Jak zdradziła nam manager lokalu Małgorzata Miszczuk inspiracją do stworzenia nowego menu była książka kucharska dotycząca regionalnej kuchni regionu pochodząca z 1926 roku.
Na wstępie zostaliśmy uraczeni przystawką w postaci deski serów pochodzących z Ekologicznego Gospodarstwa Agroturystycznego Wańczykówka. Do serów podano nam wybór win i cydru prosto z Winnicy De Sas. Sery były niezwykle kremowe w smaku i delikatne, natomiast wina wyraziste. Zarówno trunki, jak i przysmaki znikały szybko ze stołu.
Następnym punktem programu było danie, którego w niedziele zabraknąć nie może – rosół z kaczki. Klasyczna propozycja, aczkolwiek na pewno warta spróbowania ze względu na swoją niską cenę. Aromat kaczki nie ma sobie równych i dzięki temu rosół charakteryzował się naprawdę ciekawym smakiem.
Kolejną przystawką, która pojawiła się na stole był pasztet z gęsich wątróbek podany na kruchym cieście. Interesującym dodatkiem była redukowana czerwona cebula, która w połączeniu z mięsem stanowiła naprawdę zgrany duet. Pasztet był odrobinę suchy, jednak słodycz cebuli redukowała to wrażenie dopełniając smak mięsa.
Po wątróbce otrzymaliśmy pieczone żeberka z ziemniakami. Naszym zdaniem był to najsłabszy element kolacji. Mięso było tłuste i zimne, za to pyszne ziemniaki w towarzystwie grzybów i żółtych buraków były na tyle interesujące, że tą wpadkę możemy puścić w niepamięć.
Po każdej burzy przychodzi słońce i tak było także w tym przypadku. Najjaśniejszą gwiazdą kolacji, bo inaczej tego nazwać nie może była wyborna polędwica wieprzowa. Żałujemy bardzo, że dostaliśmy tylko po jednym małym kawałku. Polędwiczka została podana w towarzystwie aksamitnego purée z selera i blanszowanego jarmużu oraz gorczycy. Całość smakowała wprost znakomicie. Każdy element pasował do siebie idealnie. Polędwica zniknęła z talerzy zgromadzonych szybciej, niż się pojawiła. Tej propozycji możemy szczerze dać 10/10
Zwieńczeniem kolacji były domowe lody z orzecha włoskiego z dodatkiem karmelizowanych orzechów i słonego karmelu w duecie z różano-czekoladowym ciastkiem. To były jedne z lepszych lodów, jakie jedliśmy. Idealnie wyważona harmonia między słodkością a smakiem dodatków – prawdziwa wisienka na torcie.
Podsumowując osoby mieszkające we Wrocławiu lub wybierające się do niego w odwiedziny z pewnością powinny zaznaczyć Barbarę na swojej mapie atrakcji. Wprowadzenie nowego menu w Barbarze to okazja, by spróbować kuchni polskiej podawanej w niebanalny sposób. Dodatkowo cena posiłku nie odstrasza – za zupę i drugie danie zapłacimy już około 20 zł, co sprawia, że na obiad w tym lokalu można się skusić zarówno, na co dzień, jak i od święta.
Zdjęcia udostępniamy dzięki uprzejmości Łukasza Majchrowskiego z bloga Food2
Czy macie jakieś swoje ulubione restauracje serwujące polską kuchnie?
Napiszcie koniecznie w komentarzach, jakie restauracje polecacie.
Od razu budzą się wspomnienia i sentymenty sprzed kilku ładnych lat :) Bardzo miło słyszeć, ze znowu można wybrać się do Barbary