Dziesięć ton dyni w ogrodzie – pomarańczowe niezwykłości


Stało się to w zeszłą, październikową, wietrzną niedzielę… Pomarańczowa królowa jesieni zawróciła mi w głowie! Mimo polarnej temperatury padłam u jej stóp na całe popołudnie podczas XII-ego Dolnośląskiego Festiwalu Dyni we wrocławskim Ogrodzie Botanicznym. Zieloną wyspę w centrum miasta opanowały i rozgrzały oranże i złoto, a niemal 8 tysięcy gości smakowało, podziwiało, malowało, rzeźbiło, ważyło, delektowało się, pokrzepiało i przebierało się za DYNIĘ. Wszystko, co można było zrobić z dyni, zostało uczynione. Wszystko, co można było o niej powiedzieć, zostało wygłoszone. Cóż mi pozostało…?

Duuużo dyni w koszykach

Nie każda droga dyniami usłana – tylko ta w Botanicznym!

W południe stanęłam w bramie Ogrodu i przetarłam oczy – trawniki, ścieżki i krzewy oraz stragany i stoły w zasięgu mojej dalekowzrocznej gałki usłane były wszystkimi gatunkami i kolorami jesiennej jarzyny. Gdy w pośpiechu przeciskałam się pod girlandami z dyni przez tłum dyniowych entuzjastów, zauważyłam patrzące na mnie Minionki i Angry Birds oraz myszki, zające, wiewiórki i inne stwory i skrzaty – wszystkie oczywiście z dyni. To był dopiero początek artystycznych popisów ludzkiej wyobraźni, którym postanowiłam przyjrzeć się później, gdyż moja imaginacja była już daleko przede mną, w ogrodowej kawiarence, wśród kulinarnych pokazów dyniowego kunsztu.

Dyniowe girlandy

Która dynia jest najsmaczniejsza?

Tak, podczas tego konkursu mogłam pysznić się pysznościami jako członkini dyniowego jury. Z trzęsącymi się uszami kosztowałam kolejnych oranżowych i złocistych przysmaków, które, w ustalonej wcześniej skali 1-10, oceniłabym od pierwszej do ostatniej potrawy na punktów 11. Jednak jako poważny degustator musiałam być bardziej krytyczna… Sernik z dyni i koziego sera, dyniowy cebularz i zupa z dodatkiem kolendry, kruche pierożki z dynią i cukrem pudrem, ciasteczka dyniowo-owsiane i pikantna dyniowa musztarda – jak tu się zdecydować? Ach, te zawodowe problemy! Ostatecznie razem z Agnieszką Hajburą-Michałowicz – konsultantką kulinarną, Barbarą Jakimowicz-Klein – dziennikarką „Smaków -” i „Kuchni Wrocławia” oraz Marianną Darżynkiewicz-Wojcieską, twórczynią pysznego bloga kulinarnego „Dzieje kuchennej Wiewióry”, zdecydowałyśmy, że nasze podniebienia zostały podbite przez lody dyniowe z polewą śliwkowo-dyniową, dżem z dyni i sosny oraz dyniowe brownie. Mmm…

Lody dyniowe

Ciasto dyniowe

Baśń tysiąca i jednej dyni

Po wydaniu smakowitego werdyktu, wciąż głodna – tym razem wrażeń, wyruszyłam w ostępy Ogrodu, by dać się wciągnąć bez reszty w dyniowe story. Przemknęłam z zachwytem przez stragany i wystawy kuszące ekologicznymi, naturalnymi, regionalnymi produktami: olejem z pestek dyni, dyniowymi musami, dżemami i musztardami, kawą z syropem dyniowym prosto z BikeCafe, złocistą dyniową tartą, aksamitną i aromatyczną zupą-kremem z dyni z dyniowym chlebem. Aby nie zemdleć z dyniowego oszołomienia, oranżowe potrawy można było przegryźć czymś alternatywnym: prawdziwym oscypkiem spod Zakopca, staropolską konkretną kiełbaską, lnianą chałwą, podpłomykiem prosto z kamiennego pieca, ręcznie zdobionym pierniczkiem, orzechowym lub bazyliowym serem oraz bakaliami z całego świata. W głowie kołatało mi się: „dlaczego tylko raz do roku?” i „dobrze, że nie zabrałam tu dziś całej wypłaty w gotówce – już by nie było po niej śladu”.

Olej z pestek dyni

Musztarda dyniowa

Dynia – dziesiąta muza

Teraz mogłam do woli i z cieszącą miską napawać się wszędobylską, radosną twórczością malarzy, rzeźbiarzy, konstruktorów, projektantów mody, śpiewaków i innych dyniowych artystów – cała ta jarzynowa sztuka rozproszona była nawet w najmniejszych, krzaczastych zakamarkach lub skupiona w specjalnie zorganizowanych plenerach. Najpierw natknęłam się na pomarańczową plamę na trawniku – gdy podeszłam bliżej, okazało się, że były to dziesiątki hendmejdowych i najdziwaczniejszych, ale przepięknych naczyń z dyni. Minęłam stanowisko ze sztalugami, gdzie mali impresjoniści uwieczniali na obrazach dyniowe chwile. Krążyłam wokół stanowisk z dyńkową biżuterią i akcesoriami dynią malowanymi, a moje serce podbiły cudowne lampy z tykwy autorstwa artystycznego Mai Tomaszewskiej, które wyglądały wręcz egzotycznie i uwodziły tajemniczym, przytłumionym światłem. A może dynia to też afrodyzjak? :-)

Lampy z tykwy

 

Smutna dynia z zieloną czupryną

 

Pod każdym berberysem, irysem i cisem czekały na mnie dyniowe zwierzęta i postacie. Wielką frajdę z obserwowania ich zapewniały też przebrane za dynie brzdące, które uczestniczyły w modowym konkursie oraz dziecięce zespoły, zwłaszcza przedszkolne „Pozytywki” w jarzynkowych strojach z jarzynkową pieśnią na ustach. Ten utwór nie dawał mi później spokoju do końca dnia – był bardzo chwytliwy!

Dziecko i marchewka

Mistrzowie dyni

Festiwal zapewnił też gościom Atrakcję Gigantyczną, czyli konkurs na najpotężniejszą dynię! Wygrał go bezkonkurencyjnie młody, zapalony hodowca Dominik Kędziak, pobijając jednocześnie polski rekord w tej kategorii – jego wychuchana dynia ważyła zaledwie 640,5 kg! Ciekawe, czym ją podlewał? Natomiast całą imprezę na ostatni guzik dopiął Paweł Fedorów – mistrz dyniowej organizacji. Pomarańczowe i złociste lampiony chyba śnią mu się do dziś…

Dyniowy stwór trochę afrykański

Dyniowe Minionki

Dyniowe buzie

0.00 avg. rating (0% score) - 0 votes