Food emperor


recenzja_trashicmagazine

Ku*wa, jakie to dobre lub kurczak, po którym kuta*y z nieba będą lecieli. To tylko niektóre z komentarzy, jakie usłyszymy podczas oglądania choćby przepisu na „kurczaka pie*dolonego” lub „bigos wku*wiony”. Tak naprawdę nikt do końca nie wie, kim jest prowadzący (choć podaje się za Szweda), wiadomo jednak, że swoje ekscentryczne filmiki nagrywa w kilku językach, w tym także po polsku. Charyzmatyczny narracja, pyszne dania, a przy tym kreatywnie łamania polszczyzną, a całość odprawiona licznymi wulgaryzmami. Cóż, program można albo pokochać, albo znienawidzić – ale nie sposób przejść obok niego obojętnie.

Dlaczego warto oglądać?

Głównie dlatego, że można nieźle się zagotować ze śmiechu,a przy tym poznać kilka naprawdę niezłych przepisów. Program to także rozbrajające językowe konstrukcje i polszczyzna interpretowana i doprawiana w naprawdę kreatywny sposób.

Dlaczego nie warto oglądać?

Językowi wrażliwcy, mogą poczuć się dotknięci dużym nagromadzeniem wulgaryzmów i licznych złamań otwartych dokonywanych na języku polskim. Prezentowane żarty, w odróżnieniu od przygotowanych dań, bywają dość niesmaczne, co może (ale nie musi) odstraszyć co delikatniejszych widzów.

0.00 avg. rating (0% score) - 0 votes